Wyjątkowy funkcjonariusz: prezes klubu sportowego
- Największa satysfakcja jest wtedy, gdy drużyna odnosi zwycięstwo. Dzieci się cieszą, bo widzą, że ich wysiłek, poświęcony czas i zaangażowanie przynoszą efekty. Aż miło patrzeć na te uśmiechnięte i dumne z siebie buzie – mówi mjr SG Andrzej Sztuk z Placówki Straży Granicznej w Gołdapi, a jednocześnie prezes Uczniowskiego Klubu Sportowego Jaćwingowie Gołdap zrzeszającego zawodników piłki ręcznej w różnym wieku. Funkcjonariusz poświęca swój wolny czas na prowadzenie klubu. Sam walczy o fundusze, sprzęt sportowy, transport na zawody. A wszystko to robi charytatywnie.
- Bez zawodników, bez ich rodziców nie byłoby tego klubu – mówi mjr Sztuk. Ale oni wiedzą, że to właśnie prezes jest spoiwem i ważną postacią UKS Jaćwingowie Gołdap. On sam przyznaje: poświęcam temu sporo czasu. Na sali jestem niemal codziennie. I już tak od dwóch lat. Właśnie wtedy wszystko się zaczęło. Zupełnie zwyczajnie.
Piłka ręczna była mi zawsze bliska
- Zawsze lubiłem sport i zawsze nie miałem czasu, by zająć się nim na poważnie, zacząć ćwiczyć profesjonalnie. A to nauka, a to służba, a to rodzina - zawsze były inne, bardziej zajmujące mnie sprawy – wymienia mjr SG Sztuk. Kilka lat temu przypadkowo znalazł się na meczu szczypiornistów w Gołdapi. – Piłka ręczna była mi zawsze bliska. To w nią sporadycznie grywałem w szkole podstawowej, średniej, oficerskiej – wspomina. Od słowa do słowa i został zaproszony na trening przez grupę miłośników tej dyscypliny. – Piłka ręczna w Gołdapi miała piękną tradycję sięgającą lat 70. Niestety, klub się rozpadł. Panowie, którzy wtedy zaprosili mnie na mecz, są ostatnimi, którzy nieformalnie podtrzymywali tę tradycję. Dołączyłem do nich – mówi.
O ile gra sprawiała przyjemność, o tyle braki w składach nie napawały optymizmem. Na treningi przychodziło 7-8 osób. Postanowili powalczyć o drugi skład. – Zapraszaliśmy synów, kolegów, kuzynów. Każdego, kto chciałby wieczorem potrenować fajny sport drużynowy. Stopniowo pojawiali się kandydaci na szczypiornistów, a treningi stawały się coraz intensywniejsze. – Zaczęliśmy wyjeżdżać na amatorskie turnieje, towarzyskie mecze do Ełku, Olecka, Bartoszyc. Z biegiem czasu zaczęła się do nas garnąć młodzież. Utworzyliśmy regularne składy. Wtedy ktoś podsunął pomysł, żeby założyć uczniowski klub sportowy – mówi Andrzej Sztuk.
UKS Jaćwingowie Gołdap
Pomysł wydawał się całkiem sensowny. W lipcu 2014 roku dopełnili formalności. Aby klub mógł funkcjonować, musieli wybrać też władze. – Powstał klub, musiał być prezes. Wybrali mnie. Nie spodziewałem się – kwituje krótko. – „Prezes”. Nie lubię tego słowa. Wolałbym: kierownik albo przewodniczący. „Prezes” brzmi dziwnie – dodaje. I nie tylko dla niego. Dzieciaki również nie przywiązały się do tego tytułu. Brzmi jakoś tak wyniośle, a przecież ich Andrzej Sztuk wcale taki nie jest. Wołają więc na niego „Prezio”.
Okazało się, że od momentu założenia klubu mogli pisać projekty, składać oferty, starać się o dofinansowanie. – To dzięki tym funduszom udało nam się wziąć udział w rozgrywkach w kategorii junior młodszy. Stworzyliśmy profesjonalną drużynę. Mamy trenerów, profesjonalny sprzęt, stroje, torby – wymienia major SG.
- Wtedy też podjęliśmy bardzo ważną decyzję: skoro już inwestujemy pieniądze, to trzeba traktować sprawę poważnie. Nie robimy nic na pół gwizdka i ciężko pracujemy – podkreśla.
Za wzór postawili sobie bardziej doświadczone, trzecioligowe kluby z Ełku, z Olecka. Pierwsze wyjazdy nie przyniosły sukcesów. Brakowało doświadczenia, taktyki. – Ale pokazaliśmy, że mamy drużynę, że mamy chęci – mówi mjr SG Sztuk.
Na dobrych chęciach się nie skończyło. W ciągu dwóch lat chłopcy stali się 16-17-letnimi młodymi mężczyznami. – Mają już swoje doświadczenie i pierwsze sukcesy. Na razie w rozgrywkach w innych klubach, bo Jaćwingowie nie mieli funduszy, by wziąć udział w rozgrywkach trzecioligowych w sezonie 2013-2014 – tłumaczy funkcjonariusz. Dodaje: – Tomek Szyszkowski został królem strzelców III ligi, Mateusz Bruszewski najlepszym zawodnikiem Podlasia w kategorii junior, Krystian Puchowski – również królem strzelców w kategorii junior młodszy. Wszystkie tytuły najlepszych strzelców trafiły do chłopców z Gołdapi – chwali się prezes.
Każdy dostaje szansę
Klub posiada obecnie cztery drużyny, w tym jedną dziewczęcą. W drużynie grają dzieci uczące się w szkołach podstawowych, poprzez gimnazja, aż po szkołę średnią. W sumie klub skupia około 60 członków – dzieci i ich rodziców. I wciąż rośnie w siłę. – Przychodzą coraz młodsi. Nawet dziewczynki z trzeciej, czwartej klasy. Nikt nie usłyszy od nas odmowy. Na tym polega sztuka, by zarazić pasją. Można się zdziwić, jak z mało zaangażowanej na początku osoby rodzi się świetny zawodnik – przekonuje major Sztuk.
Coraz więcej osób zasiada na trybunach podczas rozgrywanych przez nich meczów. Zawodnikom kibicują rodzice, bliscy, znajomi. – Taki doping daje dużą motywację. Widzą, że ich praca jest doceniana – wskazuje mjr SG Sztuk.
Poświęcenie prezesa również zostało zauważone. Mjr SG Andrzej Sztuk został wyróżniony przez Komendanta Oddziału gen. bryg. SG Wojciecha Skowronka tytułem „Osobowość roku 2014″ Warmińsko-Mazurskiego Oddziału Straży Granicznej. Tytuł ten przyznano w ramach konkursu zorganizowanego przez WMOSG, którego celem było wyłonienie z szeregów Oddziału osoby działającej społecznie i bezinteresownie. Major SG przyznaje, że był bardzo zaskoczony. – Zgłoszeni byli również inni. Nie wiem, czemu mnie wybrano. Może dlatego, że jestem w służbie już 25 lat i wszyscy mnie znają – zastanawia się. Dodaje: Pozwolono mi wybrać nagrodę. Zdecydowałem, że będą to piłki i sprzęt dla klubu. Bo to przecież wyróżnienie dla nas wszystkich. Klub to zawodnicy i ich rodzice, nie tylko ja. To oni zasłużyli na ten tytuł.
Marzenie: stanąć na podium
Już wkrótce Jaćwingowie wezmą udział w rozgrywkach III ligi. Major SG nie kryje radości. Najbardziej cieszy się z tego, że zaczynają ich szanować. - Traktują już nas jak poważny klub. Niektórzy mówią, że jesteśmy faworytami na turniejach towarzyskich. . To moje marzenie - stanąć w nadchodzącym sezonie na podium – podkreśla.
Przyznaje jednak, że przed nimi sporo pracy. - Mam nadzieję, że uda mi się to pogodzić ze służbą – mówi. Obecnie pełni funkcję kierownika Grupy ds. Cudzoziemców w Placówce Straży Granicznej w Gołdapi. - Pracowałem na różnych stanowiskach. Już jako młody oficer zostałem komendantem nowo powstałej placówki, później byłem kierownikiem grup, zastępcą komendanta przejścia, a następnie zastępcą naczelnika wydziału w Kętrzynie. Jeśli miałbym wybierać, znów zdecydowałbym się służbę w Straży Granicznej. Ta praca daje mi satysfakcję – przyznaje. Jak dotąd doskonale radził sobie z pogodzeniem obu aktywności.
Na pytanie, skąd bierze siłę i motywację do działania, odpowiada: To ci młodzi ludzie mi ją dają. Ja nie miałem możliwości takich treningów. Teraz okazało się, że mogę spełnić marzenia innych. Dlaczego więc mam tego nie robić?